Znów o szkole
Trochę się do tego zbierałam, bo ten temat jest dla mnie bardzo ważny. Nie chcę przegiąć w żadną stronę i żeby była jasność będę chwaliła szkoły amerykańskie, ale to nie znaczy, że narzekam na polskie szkoły kompleksowo. Moje dziewczyny akurat trafiały na świetnych wychowawców, nauczycieli, dyrektorów. Narzekam na system w Polsce. Biorąc jeszcze pod uwagę to, co się dzieje teraz, przychodzi mi do głowy jedno. Brak szacunku. Dla dzieci, rodziców, nauczycieli.
Szkołą Tosi.
Bardzo bałam się jak dziewczyny poradzą sobie w nowej szkole. O zasadach przywożenia i odwożenia do szkoły już pisałam, ale cały czas nie mogę wyjść z zachwytu jakim ułatwieniem są autobusy odwożące i przywożące dzieci do szkoły. Dzieciaki uczą się samodzielności, ale są bezpieczne. Nie stoję w korkach, nie tracę czasu na wystawanie pod szkoła, nie biegam po niej szukając mojego dziecka.
Szkoła Tosi to oczywiście budynek parterowy, więc bezpieczny. Jest zawsze zamknięta, żeby do niej wejść trzeba zadzwonić domofonem. Wchodzi się od razu do sekretariatu, więc nie ma możliwości, żeby ktoś niepowołany był w budynku
Ostatnio na fb pojawił się filmik o szkole idealnej, a ja pomyślałam, że taka jest właśnie szkoła Tosi. Jest szczęściarą. To bardzo ważne dla mnie. Wszyscy nauczyciele są bardzo mili, troszczą się o uczniów rozmawiają z nimi, opiekują się. Do piątej klasy dzieciaki na kolejne przedmioty przeprowadza nauczyciel, chodzi z nimi na lunch, nie ma pośpiechu, nerwów. Nie ma dzwonków. Wszystko odbywa się naturalnie. Jak nadchodzi termin testu i dzieci są nieprzygotowane, to pani przekłada termin, żeby je nauczyć. Tosia ma bezpłatnie codziennie 2-3 godziny angielskiego, którego uczą się w grupach po 2-4 osoby. Każda szkołą jest na to przygotowana, taki jest ich obowiązek.
Dzieciaki w szkole nie muszą siedzieć cały czas w ławkach, jak czują potrzebę pochodzenia to chodzą. Tutaj zwraca się bardzo dużą uwagę na potrzeby dzieci.
Tosia nie nosi do szkoły żadnych książek ani zeszytów, wszystko ma w klasie. Zadnie domowe mojego młodszego dziecka, to rozwiązywanie zadań z matematyki 45 minut tygodniowo, na stronie internetowej i są to raczej zadania w formie gier i zabaw i 20 minut czytania dziennie. Oczywiście dzieci mogą czytać to co chcą.
Bardzo podobało mi się to, że prezenty w szkole dla dzieci na święta, to książki. Każdy z domu przynosi jakąś przeczytaną i Pani dzieli między dzieciakami.
Ostatnio Tosi wypadł w szkole ząb, powiedziała pani, że to nic takiego, ale wszyscy byli innego zdania. Usłyszała, że jest to bardzo ważne wydarzenie, została zaprowadzona do pielęgniarki, od której dostała pojemniczek na ząb na zmieniającym kolor rzemyku, była zachwycona.
Nie ma mundurków, ale trzeba ubierać dzieci dość elegancko, w białe, granatowe, niebieskie, beżowe i szare rzeczy. Co jakiś czas jest free dress day, który wywołuje zawsze ekscytację. W szkole były już tańce ojców i córek, wieczór filmowy, a za 2 tygodnie zaczyna się wiosenny sezon aktywności pozalekcyjnych. Do wyboru jest pierwsza pomoc, zajęcia sportowe, teatralne, lego z elementami programowania. Większość jest płatna, ale rozsądnie i odbywają się w szkole, zaraz po lekcjach. Nie trzeba będzie 2 razy jeździć. Fajne rozwiązanie
Tosia uwielbia swoją szkołę, nigdy nie wraca smutna czy zestresowana. Nigdy nie powiedziała, że nie chce jej się iść, nigdy nie była przemęczona. Doskonale udaje się im zbilansować czas pomiędzy zabawą a nauką. Zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Trochę sama nie wierzę w to co widzę.
Szkoła Amelii to będzie druga historia.