Przynajmniej w jedno popołudnie, (najlepiej nie weekend, bo wtedy jest za tłoczno) trzeba przejść na drugą stronę mostu. Trafiamy do dzielnicy Vila Nova de Gaia, która jest królestwem porto. Tutaj wzdłuż rzeki znajdują się miejsca do degustacji i piwnice wszystkich większych dystrybutorów porto. Koniecznie trzeba sprawdzić, kiedy możemy umówić się na zwiedzanie i przynajmniej w jednej piwnicy posłuchać o historii tego cudownego wina.
My wybrałyśmy się na zwiedzanie do piwnicy Calem. Koszt 6 Euro zawierał w sobie półgodzinne zwiedzanie z przewodnikiem i degustację 2 rodzajów porto. Dowiedziałyśmy się bardzo wielu ciekawostek. Oczywiście nie zdradzę wszystkiego, ale pan przewodnik pięknie i naprawdę prostym angielskim opowiadał, skąd bierze się smak wina, w jaki sposób zatrzymywana jest fermentacja, jak robi się wino porto Tawny, a jak Ruby. Dlaczego leżakowanie wina odbywa się w piwnicach wzdłuż rzeki Douro, a nie na winnicach jak dzieję się chyba ze wszystkimi innymi gatunkami wina. Niesamowitą informacją było to, że co kilka lat wszystkie piwnice w Porto są zalewane przez rzekę, ale okazuje się, że nie jest to problemem. Dębowe beczki w których przechowywane jest wino są tak wytrzymałe, że wszyscy biorą sobie wtedy wolne i bez żadnego stresu czekają aż rzeka ustąpi.
Delektując się pysznym winem, którego koszt za kieliszek (nie bardzo starego) to ok. 2 Euro, a butelka ok. 12 Euro, możemy przechodzić od winiarni do winiarni. Oczywiście nie byłybyśmy sobą gdybyśmy nie zapuściły się w piękne wąskie uliczki, szukając czegoś niezwykłego i udało się. Cudowna prawie pusta piwnica Real Companhia Velha podbiła nasze serca. Tam próbowałam najlepszego białego wytrawnego porto i cudownego słodkiego Moscatela. Nie poprzestałyśmy na kieliszku tylko wyszłyśmy z butelką.