Za nami mega kolorowy dzień. Całe miasto postawiło na zdrowy styl życia. 5K Color Run, więc biegi. Impreza podzielona była na 2 części, najpierw 5 kilometrów standardowego biegu a potem 1 mila kolorowego biegu dla dzieci. Zapisaliśmy Tosię na bieg, ale nie obyło się bez małych problemów, bo była już zapisana, ale przy odbiorze numeru startowego i koszuli okazało się, że jej nie ma, wyszukanie było po nazwisku a nasze nazwisko zawsze jest przekręcane, więc musieliśmy zapłacić dwa razy wpisowe. Poszliśmy całą rodziną kibicować córce, ale przed samym startem zostałam namówiona przez moją znajomą żebym pobiegła z nią na 5 km, bo jest sama i będzie jej głupio. Więc na wariata rejestrowałam się i do startu dotarłyśmy spóźnione, cały peleton znikł nam z oczu. Na szczęście udało nam się dopaść stawkę i na metę dotarłyśmy zdecydowanie zadowolone i nie ostatnie. Dostałam medal, ręczniczek, wodę owoce, lody, pizzę. Bardzo mi się to podoba, zaczynam szukać takich imprez i zaczynam biegać.

 

Po tym jak zostałam już doświadczonym biegaczem, postanowiłam pobiec jeszcze na milę, żeby Tosia nie była sama. Pomimo tego, że to niby już była zabawa każdy dawał z siebie tyle ile mógł. Do mety dotarłyśmy jak tęcze. Ja już trochę ledwo żywa, ale nadal szczęśliwa. Z dumą obnosiłyśmy nasze kolory w drodze do domu.