Kolejny punkt programu naszych wakacji to odwiedziny w Universal Orlando Resort. Pierwszego dnia zwiedzamy Island of Adventure, a drugiego Universal Studio. Głównym punktem programu miały być atrakcje związane z Harrym Potterem i nie zawiodły one naszych oczekiwań, ale wszystkie inne też okazały się godne zobaczenia.

Ludzi przyjeżdża tu zylion, więc jest mega tłoczno, dość spore kolejki, ale pozytywne emocje jednak biorą górę.

Logistyka przygotowana. Na początek idziemy szybko do największych atrakcji, żeby były jak najmniejsze kolejki, bo godziny szczytu zaczynają się za godzinę. Na dłuższą chwilę zatrzymujemy się w Harry Potterowym Hogsmeade i Hogwarcie. Wszystko wygląda naprawdę jak w filmie, czujemy się oczarowani i zaczarowani. Przechadzamy się pięknymi uliczkami, zaglądamy do sklepów. Dziewczyny kupują sobie interaktywne różdżki, którymi w wyznaczonych miejscach można czarować.  Popijamy kremowe piwo, które ma faktycznie niesamowicie kremową pianę, kosztuje niestety jak wszystko tutaj bardzo dużo. Nie dajemy mu rady i połowa niestety ląduje w śmieciach, bo chcemy wejść do kolejnego sklepu. Hogwarts jest idealny, obrazy gadają i ruszają się, Albus Dumbledor wita nas w swojej komnacie a trójka głównych bohaterów przechadza się po korytarzach. Ostatnim przystankiem wizyty jest zakazana podróż. Niesamowita atrakcja, czujemy się jak byśmy brali udział w meczu quidicha, uciekali przed smokiem i zagubili się w zakazanym lesie.

Tak ja też jestem fanem Harrego Pottera. Nie wstydzę się powiedzieć tego głośno. Amelia jako największy potteromaniak wychodzi zapłakana ze szczęścia. Mi trzęsą się trochę kolana. Jest cudnie. Okazuje się, że technologia może zdziałać cuda.

 Drugi dzień Harrego Pottera to ulica Pokątna, Nocturn, sklep Freda i Georga, oraz Bank Gringota, w którym bierzemy udział w wielkiej ucieczce. Tym razem atrakcje zrobione są nawet 4D. Jedziemy szaloną kolejką do podziemi i przeżywamy atak Voldemorta. To jest coś. Znów muszę napisać, że wszystko jest zrobione genialnie z taką dbałością o szczegóły, że naprawdę można odlecieć.

 

Odwiedzamy również Jurassic Park, wszystkie dinozaury wokół nas żyją, są cudne i oczywiście straszą. Dużo emocji dają też pokazy Spidermana, Simpsonów, Transformersów i Facetów w Czerni. Nostalgię wywołuje podróż do świata ET. Ledwo żywa schodzę z rollercostera. Dzieci i mąż zachwyceni. Więc ok. Mumia przenosi nas do starożytnego Egiptu, oprócz emocji związanych z przygodą są też dodatkowe atrakcje w sklepie. Dziewczyny przebierają się w stroje, Tosia upiera się, że będzie jadła prażone pędraki. Ble. Ale ona zachwycona zajada. Chce, niech ma.

 

Jesteśmy ledwo żywi ze zmęczenia, były to bardzo intensywne 2 dni, ale emocje zostaną w nas na długo. Cała czas o nich gadamy, porównujemy. Co dla kogo było najlepsze, co najbardziej zaskakujące?

Szkoda, że nie mogę wam pokazać tego wszystkiego tak, jak my to widzieliśmy.