nola
Ferie wiosenne postanowiliśmy spędzić w Nowym Orleanie. Oczywiście przed wyjazdem przeczytałam o NOLA bardzo dużo i mieliśmy 2 listy. Miejsca które chcemy odwiedzić i potrawy, których chcemy spróbować, bo przecież to jest najważniejsze na wyjazdach.
Popołudnie spędziliśmy spacerując po dzielnicy francuskiej. Na każdym kroku historia, piękne budynki, muzyka, kolory. Wyjątkowe są koronkowe wykończenia balkonów. Historię jaką przeszło to miasto widać po nazwach ulic, tablicach pamiątkowych. Można chodzić bez mapy, klucząc w plątaninie uliczek. Zaglądaliśmy oczywiście do sklepów z pamiątkami i na szczęście po za nielicznymi chińskimi pamiątkami można znaleźć te autentyczne, robione na miejscu.
Wzięliśmy udział w kilku ślubach, które odbywają się na ulicach, wśród tłumu turystów, z muzyką i uśmiechem. Jak ktoś planuje niekonwencjonalny ślub to polecam. Nowy Orlean kocha parady. Organizowane są mam wrażenie co chwilę. A każda parada to tysiące rozdawanych kolorowych korali. Miasto jeszcze jest ozdobione nimi po niedawnym Mardi Gras (czyli paradzie na zakończenie karnawału), a już zaczęto świętowanie Dnia Świętego Patryka. Parady odbywają się w kilku różnych częściach miasta.
Miasto owiane jest wieloma historiami, tuta ponoć żyje najwięcej wampirów. Można znaleźć sklepy z pamiątkami wampirzymi i zwiedzić najważniejsze dla nich miejsca. Tutaj również rozwinął się kult Voo Doo. W każdym sklepie można kupić laleczkę z instrukcją jak jej użyć, są muzea i wiele innych śladów.
Niezwykłym widokiem są cmentarze. Może dziwne jest zwiedzanie cmentarzy na wakacjach, ale te warto zobaczyć. Trumny nie leżą w ziemi, tylko umieszczane są w budowlach. Przyczyna jest taka, że miasto Nowy Orlean leży poniżej poziomu morza i kiedy Mississippi wylewała to ponoć trumny zakopane w ziemi płynęły ulicami. Dzieci moje na tą historię zareagowały wytrzeszczem.
Duże wrażenie zrobiła na nas dzielnica ogrodów. Kolorowe domy, domki i wielkie rezydencje. Dookoła wielu cudowne ogrody. Ulice są obsadzone niesamowitymi dębami, które wyglądają tu zupełnie inaczej niż gdziekolwiek indziej. Powstrzymywaliśmy się, żeby rozbić zdjęcie każdemu. Bo każdy był wyjątkowy i niesamowity.
Wszyscy piszą, że to miasto inne niż wszystkie i to prawda. Jest to jedyne miasto w USA, gdzie można spożywać alkohol na ulicach i wszyscy z tego korzystają. Po zapadnięciu zmroku spacerowanie po słynnej Bourbon Street okazuje się zdecydowanie nieodpowiednie dla dzieci.